Cześć,
Maleństwa!
Chyba nie
sądziłyście, że wyjeżdżając na dwa tygodnie zostawię Was tutaj same? Co to, to
nie! Otóż… Naszła mnie przedziwna ochota na napisanie czegoś, co nie będzie
Kornelią i Thomasem, co będzie się zdecydowanie od nich różnić, co pozwoli mi
na napisanie czegoś, na co w ich historii nie ma miejsca i co będzie po prostu
inne.
Bez zbędnego
przedłużania, zapraszam na:
Nie
zaglądajcie do zakładki z bohaterami, zanim zaczniecie czytać. Najpierw
przeczytajcie, a potem dojdźcie do wniosku, co sądzicie o nowym skocznym
bohaterze. Może Wam się spodoba. :)
A teraz żegnam
Was na dwa tygodnie. Morze, piasek, plaża to zdecydowanie to, czego potrzebuję.
Trzeba nabrać sił, zregenerować się, przemyśleć kilka spraw i wrócić z
ogromnymi pokładami weny i chęci do moich ukochanych bohaterów.
Wam również
życzę jak najwięcej spokoju i odpoczynku.
Obiecuję po
powrocie nadrobić wszelkie zaległości (a mam nadzieję, że trochę ich będzie!) i
jak najprędzej dodać nowy rozdział.
Ems bardzo
mocno Was kocha i dziękuje za każde słowo. A w międzyczasie wciąż zaprasza na
rozdział numer czternaście, o, tam na dole.
Do
zobaczenia!
Dzięki :D Udanego relaksu Ems ;)
OdpowiedzUsuńPójdę do piekła, bo zanim zaczęłam czytać otworzyłam zakładkę z bohaterami! :c
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji!
*grozi palcem*
UsuńZepsułaś sobie niespodziewankę!
O, no tak to ja lubię. ;D I doceniam :) Dobrej zabawy :)
OdpowiedzUsuńach, ileż czytanka. wspaniale. trochę mi się zaległości nazbierało, ale spróbuję ogarnąć na dniach. miłego wyjazdu. :)
OdpowiedzUsuńKilka razy widziałam Twoje komentarze na przeróżnych blogach, ale nigdy nie wchodziłam w profil, nie myślałam, że sama piszesz opowiadania. Dopiero w spisie zobaczyłam link i weszłam. I zdecydowanie żałuję, że zrobiłam to dopiero teraz. Twoja historia jest cudowna, bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńJuż sam prolog i jego tajemniczość mnie urzekły. Czytając go, myślałam, że Kornelia spotka Morgensterna w pociągu. Nastąpiło to nieco później, ale w dość ciekawych okolicznościach. Thomas nie potraktował swojej wybawicielki z należytym szacunkiem i szczerze powiedziawszy na jej miejscu nie chciałabym mieć z nim nic do czynienia. Na szczęście z czasem zdał sobie sprawę, jak ważna była dla niego jej pomoc i ją przeprosił. I jakby tego było mało to w dodatku swoją głupotą załatwił jej pracę :D
Spodobało mi się to, co działo się po upadku (myślę, że mam duszę romantyczki). Uroczym było to, że Kornelia zgodziła się polecieć z Morgim do szpitala. I to, gdy chciała go przykryć, aby się nie przeziębił, a on właśnie się ocknął. Ale i tak wszystko wygrała scena w szpitalu, gdy chcąc oddać mu zgubę, została wplątana w rozmowę i zasnęła. Kto by pomyślał, że z Thomasa tak przebiegła istota?
Cieszę się, że Morgenstern otwarł się przed Kornelią. Nie zrobił tego umyślnie, ale w końcu znalazła, hmm, bratnią duszę, jeśli można to tak nazwać. Zdała sobie sprawę, że nie tylko ona upadła, w wielu tego słowa znaczeniach. Czekam na moment, gdy ona zdradzi mu coś więcej ze swojego życia, bo to, co on wie to dopiero skrawek informacji.
Święta! Nie ma to jak Boże Narodzenie w wakacje, ale właściwie niezbyt mi to przeszkadza. W tym fragmencie było tyle romantyzmu, że zdecydowanie przypadł mi do gustu. Wiedziałam, że Morgi przygarnie Kornelię, nim on sam wpadł na ten pomysł (jestem geniuszem zła xd). Choć gdy mówił o tych śnieżycach to zwątpiłam w słuszność tego stwierdzenia. Bo Morgi nie wygląda mi na jasnowidza. No ale cóż, nie znam się, bo jednak to przewidział. Podobnie pomyliłam się, myśląc, że dłużej będzie obrażony za to, że Kornelia krzyknęła mu prosto w twarz, że nie musi udawać jej przyjaciela. Ale ku mojemu zaskoczeniu, pogodzili się stosunkowo szybko.
To było urocze, gdy przyjechał po nią na lotnisko i zabrał do siebie. Widząc w wyobraźni jej smutek, liczyłam, że jakoś bardziej będzie się starał ją pocieszyć. No ale nie mogę narzekać, bo może to byłoby za dużą dawką romantyzmu jak na jeden raz.
No i w końcu dotarli do domu Morgensterna. Jego mama mnie przeraziła, ale to zapewne tylko takie pierwsze wrażenie. Myślę, że jeszcze się zaprzyjaźnią z Kornelią. Pytanie tylko skąd ją zna? Czyżby kiedyś przyjaźniła się z jej matką? To była taka moje pierwsza myśl. Mam nadzieję, że swoją wiedzą nie wmiesza Kornelii w jakieś tarapaty.
No i Kristina. Wciąż kocha Morgi'ego, pytanie czy z wzajemnością. Wydaje mi się, że chcieli trochę od siebie odpocząć, ale już do siebie nie wrócą. Thomas flirtował z recepcjonistką i nie sądzę, że robiłby to, gdyby dalej darzył ją jakimiś głębszymi uczuciami. Dziwi mnie, że tak pozytywnie (?) przyjęła Kornelię. Uśmiechała się na jej widok i jeszcze w kuchni powiedziała, że uważa ją za miłą. Może to jakiś podstęp? Albo jak zwykle coś pomieszałam... xD
Polubiłam thomasowego tatka. Przyjemny człowiek, bardzo pozytywny. Podobnie jak kuzyn, który chciał zaprosić Kornelię na bal. Cóż za śmieszny dzieciak!
Pokochałam Morgiego-ojca. Taki troskliwy, opiekuńczy, dałby córeczce gwiazdkę z nieba, gdyby tylko tego zapragnęła. I jego stacja radiowa wymiata! :D
Poza tym przypomniało mi się, że chciałam Cię pochwalić za pomysł z Norwegami grającymi w kręgle szamponami i żelami pod prysznic. Genialna myśl i pasuje do ich charakterów albo przynajmniej do tego, jak ja ich sobie wyobrażam. I jeszcze dodam, że kocham twoje opisy! Cuda na talerzu ^o^
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na ciąg dalszy i życzyć Ci przychylności Wena.
A wkrótce odwiedzę i nowego bloga. Z tym, że wiem, kto będzie bohaterem. Buu... po niespodziance ;_;
Pozdrawiam gorąco :*
Jeśli znajdziesz czas i chęci, to zapraszam też do siebie.
[lulusiove-historie]